czwartek, 21 czerwca 2012

Poszukiwany recenzent mojej książki

Witam,

może znajdzie się osoba chcąca przeczytać moją książkę "Melancholii"? Potrzebowałbym parę recenzji, więc jeśli znajdzie się chętny, proszę o przesłanie e-mejla, od razu prześlę książkę.

Melancholii to historia młodego chłopaka, chcącego odnaleźć życie wieczne. Od dziecka boi się śmierci, dlatego postanawia, że nigdy nie umrze. Pewnego dnia udaje się do lasu, gdzie pojawia się zakapturzona, milcząca postać. Od tamtego dnia już nic nie będzie takie same, teraz wszystko ulegnie zmianie. Jest to pierwsza część trylogii pt W poszukiwaniu ciemnego świata.

Znajdzie się zainteresowany?


środa, 20 czerwca 2012

Rzecz niezwykła


Jakiś czas temu kupowałem w sklepie bukiet czerwonych róż. Przede mną stała zadbana pani w starszym wieku. Popatrzyła na róże a jej twarz zmieniła się, pojaśniała. Kobieta patrzyła na róże jakby przypominały jej jakiś piękny moment z dawnych lat. Tak zmieniła się jej twarz do niepoznania: w oczach starej kobiety dostrzegłem młodą dziewczynę, którą kiedyś była. Jej uśmiech był niezwykły. Kobieta szepnęła coś do mężczyzny w podeszłym wieku, stojącego obok niej. Pokiwał głową z uśmiechem. Zapłacili za zakupy i odeszli. Bez namysłu zapłaciłem za swój towar i pobiegłem za nimi. Dogoniłem ich przed sklepem, wyciągnąłem różę i dałem tej kobiecie. To dla pani, powiedziałem, bo tak pięknie się pani uśmiecha. Zdziwiona kobieta pojaśniała na twarzy, podziękowała i obdarzyła mnie kolejnym uśmiechem, na wagę złota, ponieważ takich uśmiechów nie widuje się każdego dnia. Życzyłem miłego dnia i pobiegłem przed siebie. Do dziś pamiętam jej uśmiech i zawsze przebiega mnie dreszcz. Są uśmiechy, których się bowiem nie zapomina...

wtorek, 19 czerwca 2012

Służące


 Do czytających: nie jest to recenzja filmu!

Jestem świeżo po filmie „Służące”. To jeden z tych magicznych filmów, które pozostają w człowieku jeszcze na długo. To straszne, jak ludzie potrafią traktować innych ludzi, dla mnie to po prostu niewyobrażalne. Czy to naprawdę miało miejsce?

Przesłanie tego filmu jest jasne i oczywiste: wszyscy jesteśmy ludźmi i nie zależy na kolorze skóry. Cierpimy i kochamy tak samo. Jesteśmy jednym tworem, bez różnic. Jak babka piaskowa  z domieszką kakao. Niby dwa różne kolory ale jednak tworzące swoistą całość, która do siebie pasuje.
Jak dla mnie, to wynoszę z tego filmu takie oto trudne pytanie: jak poprosić kogoś o przebaczenie, kiedy jest już na to za późno? To chyba najgorsza z możliwych sytuacji jakie się mogą w życiu przytrafić człowiekowi. Ponieważ ja jestem wyznawcą przebaczenia i zrozumienia, naprawy, nowego narodzenia. Ale jak można tego dokonać, kiedy osoba, która powinna się o tym dowiedzieć, która powinna nas rozgrzeszyć, stać przed nami kiedy my klęczymy i prosimy o przebaczenie, odeszła? I to tam, skąd się już nie wraca...
To najgorsza z możliwych kar, zrozumieć i chcieć błagać o przebaczenie, a nie mieć możliwości. Gdzie wtedy iść i do kogo się zwrócić? Czy da się zapomnieć? Czy da się z tym normalnie żyć?
Jeżeli macie kogoś, kogo kochacie, to powiedzcie mu o tym. Pochwalcie dziecko, pomóżcie siostrze, wesprzyjcie kolegę, pogładźcie matkę po twarzy...
Film jest czasem śmieszny, czasem tragiczny. Z tych wrażliwych z pewnością wyciśnie łzę.

Zwiastun filmu na youtube.

piątek, 8 czerwca 2012

Latarnia morska - rodzi się moje kolejne dziecko.

Piszę nową książkę. Dokładnie już 20 stą! To pierwsza część trylogii zatytuowanej Dziewice morza. I chociaż jeszcze nie wiem jak się zakończy Latarnia morska, to jednak jestem bardzo tego ciekawy. Jestem na początku niezwykle fascynującej drogi!
Po raz pierwszy piszę... inaczej. Spokojnie, delektując się widzianym przed oczyma obrazem. Jakby ktoś malował przede mną pędzlem a ja przelewam na papier widziane malunki. To niesamowite uczucie. Oczywiście jestem w tym spokoju, gdzieś wewnątrz siebie niespokojny, ponieważ odczuwa się potrzebę pisania a jednak czas temu zabrania i dodatkowo należy brać pod uwagę fakt, że piszę jak J.K.Rowling kiedyś, w pracy. Też mnie chcą wylać, jak się dowiedziałem... Coś się dzieje z tą książką. Ten prawdziwy świat przeplatający się z baśnią jest tak fascynujący. Niby domyślam się co będzie dalej, ale jednak mam lekko zaćmiony umysł, ponieważ puzzle tej książki ukazują mi się wyłącznie podczas pisania, wtedy pasują do siebie kawałki porozrzucane gdzieś w mojej głowie. Układam je, bo inaczej się nie da. Czasami jest tak, że kiedy książka zaczyna żyć, krzyczy do ciebie, woła, mówi: napisz mnie, bo inaczej nie zaznasz spokoju. A ja siadam, jak jakiś sterowany przez kogoś robot i piszę. Każdego dnia pytam siebie: co się tam wydarzy? I nie wiem. Wtedy zabieram się za pisanie i nagle: trach! Obrazy zalewają mnie jakbym miał wizje. To wyjątkowa książka, nie mam tutaj żadnych wątpliwości, ta historia sama chce się napisać, potrzebuje tylko moich palców, które spokojnie, czasem z bólem, będą stukały o klawiaturę. Dobra, mówię do siebie, jeżeli chcesz, napiszę cię. I tak powstał Tomasz, jego rodzice, jest bogactwo i przyjaźń, bo bez niej się nie obędzie. Jest Luba, która stoi u jego boku, kiedy nie ma już tych, którzy stać powinni. Nagle pojawiła się okropna Barbara, jak ja jej nie cierpię, perfidna i wyrachowana kobieta. A wczoraj? O Boże, wczoraj byłem zaskoczony, ponieważ w grę weszła Panna Marcelina a ona... tak, ona tak bardzo kogoś Tomaszowi przypomina a niestety nie wie kogo. I jest to najważniejsze, tam, gdzieś za zasłoną przyszłości, jeszcze w morzu ale już kiedyś widziane, to co się okaże jego losem. Będzie źle, będzie tragicznie, miłość przeplecie się z samotnością, bogactwo z biedą i najważniejsze: otworzą się bramy do świata, o jakim śnimy!