piątek, 8 czerwca 2012

Latarnia morska - rodzi się moje kolejne dziecko.

Piszę nową książkę. Dokładnie już 20 stą! To pierwsza część trylogii zatytuowanej Dziewice morza. I chociaż jeszcze nie wiem jak się zakończy Latarnia morska, to jednak jestem bardzo tego ciekawy. Jestem na początku niezwykle fascynującej drogi!
Po raz pierwszy piszę... inaczej. Spokojnie, delektując się widzianym przed oczyma obrazem. Jakby ktoś malował przede mną pędzlem a ja przelewam na papier widziane malunki. To niesamowite uczucie. Oczywiście jestem w tym spokoju, gdzieś wewnątrz siebie niespokojny, ponieważ odczuwa się potrzebę pisania a jednak czas temu zabrania i dodatkowo należy brać pod uwagę fakt, że piszę jak J.K.Rowling kiedyś, w pracy. Też mnie chcą wylać, jak się dowiedziałem... Coś się dzieje z tą książką. Ten prawdziwy świat przeplatający się z baśnią jest tak fascynujący. Niby domyślam się co będzie dalej, ale jednak mam lekko zaćmiony umysł, ponieważ puzzle tej książki ukazują mi się wyłącznie podczas pisania, wtedy pasują do siebie kawałki porozrzucane gdzieś w mojej głowie. Układam je, bo inaczej się nie da. Czasami jest tak, że kiedy książka zaczyna żyć, krzyczy do ciebie, woła, mówi: napisz mnie, bo inaczej nie zaznasz spokoju. A ja siadam, jak jakiś sterowany przez kogoś robot i piszę. Każdego dnia pytam siebie: co się tam wydarzy? I nie wiem. Wtedy zabieram się za pisanie i nagle: trach! Obrazy zalewają mnie jakbym miał wizje. To wyjątkowa książka, nie mam tutaj żadnych wątpliwości, ta historia sama chce się napisać, potrzebuje tylko moich palców, które spokojnie, czasem z bólem, będą stukały o klawiaturę. Dobra, mówię do siebie, jeżeli chcesz, napiszę cię. I tak powstał Tomasz, jego rodzice, jest bogactwo i przyjaźń, bo bez niej się nie obędzie. Jest Luba, która stoi u jego boku, kiedy nie ma już tych, którzy stać powinni. Nagle pojawiła się okropna Barbara, jak ja jej nie cierpię, perfidna i wyrachowana kobieta. A wczoraj? O Boże, wczoraj byłem zaskoczony, ponieważ w grę weszła Panna Marcelina a ona... tak, ona tak bardzo kogoś Tomaszowi przypomina a niestety nie wie kogo. I jest to najważniejsze, tam, gdzieś za zasłoną przyszłości, jeszcze w morzu ale już kiedyś widziane, to co się okaże jego losem. Będzie źle, będzie tragicznie, miłość przeplecie się z samotnością, bogactwo z biedą i najważniejsze: otworzą się bramy do świata, o jakim śnimy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz